Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Pią 19:00, 31 Sie 2007 Temat postu: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one: |
|
|
WIESłAW JANUSZ MIKULSKI
(ur.1959)
z cyklu "Ikar"
*
* *
Twoje słońce ogrzało mą duszę
Twoje słowa zmieniły mą drogę
Tyś mnie krzepił w czas deszczów i w susze
Dzięki Tobie oddychać dziś mogę
Tyś prowadził mój umysł od dziecka
Tyś mnie uczył przez ludzi świat kochać
Tobie tylko zawdzięczam dni szczęścia
Tobie mówię dziś także: mnie prowadź
Tyś mi barwy tej ziemi odsłonił
Kwiaty ludzi i gwiazdy na niebie
Twoje wszystko co dzisiaj mam w dłoni
TWOJE WSZYSTKO I WSZYSTKO OD CIEBIE
z cyklu „Krzyk wiatru”
*
* *
Ty sny me słoń
które drżą
jak płatki kwiatów
gdy wieje wiatr
Ty sny me otul
dłonią swą
gdy na nie spada
ciszy grad
Ty sny mi ukaż
w nocy mgle
kiedy nie widać srebra gwiazd
gdy się zagubił świtu brzeg ...
*
* *
Panie oto stągwie
które napełniłem tęsknotą
pełno wokół chorych
trędowatych sparaliżowanych ślepych
przyjdź i dotknij
uzdrów
umarłych przywróć życiu
oczyma wypełnionymi po brzegi
miłością przywróć spokój
naszym duszom
gdy stopy Twoje rosimy łzami
gdy wchodzimy na drzewa
naszych osamotnień
wypatrując Ciebie
z cyklu „Kołysanie morza”
*
* *
lato
plaża
i morze
słońce
i niebo
przypieka
chodzę brzegiem
wśród fal
szumu
szukam czasu
miłości
człowieka ...
*
* *
ptaki nad ziemią fruną
nisko
ptaki tak nisko
gdy pełno chmur
idziemy w kłębach
jesiennych liści
idziemy w rosie
i chłodzie chmur
ściemnia się
wiatr w koło pędzi
wiatr pędzi w koło
i drzewa gnie
idziemy w strugach
ziemskiego deszczu
na drugą stronę
na drugi brzeg ...
z cyklu „Pustynia słońca”
*
* *
pędzę do Ciebie jak ptak
ponad domami się wzbijam
wysokie drzewa omijam
tam gdzie prowadzi Twój ślad
pędzę do Ciebie co sił
wysoko w górę się wznoszę
o nic drzewa nie proszę
z chmur tylko rosę bym pił ...
*
* *
w Twojej łasce
jak w słońcu
dojrzewam
niby owoc
który strąci
wiatr
w Twoim słońcu
rumienię się
czekam
bym dla Ciebie
już dojrzały
spadł ...
z cyklu „Radość słońca”
*
* *
gdy szliśmy przez cmentarz
grobowy mrok rozświetliły
tysiące płonących zniczy
w kształcie krzyży i serc
po mieście umarłych chodziło
tysiące żywych wśród których
rozpoznawaliśmy znane nam twarze
groby bieliły się i czerwieniły
niemą mową kwiatów
przy alejkach siedzieli
wtopieni w groby ludzie
zamyśleni cisi
w płomieniach grobowego światła
z cyklu „Samotność gwiazd”
*
* *
tak wiele interesów spraw
uliczek krętych naszych godzin
Panie oczyść nas i spraw
by zachwyt Tobą miłość rodził
w zmęczeniu minut w pocie dni
które jak chmury przemijają
oczyść nas Panie i spraw by
deszczem spadały w ziemię czasu
tak wiele interesów spraw
i słów i słów zbyt wiele pada
oczyść nas Panie z kłamstwa prawd
miłością swoją wyspowiadaj ...
z cyklu „Słoneczny sen”
*
* *
za Tobą podążam jak ślepiec
wleczony czasem snów wiatrem
gdzie jestem nie wiem
podtrzymaj moje ręce bym przypadkiem
nie przewrócił się o nierównych chodników
krawędzie nie zbrudził nóg
błotem ulic idę za Tobą
jak ślepiec pomóż mi
bym mógł nauczyć się odczytywać
Twoją obecność Twoje słowa
na chropowatych wypukłościach
dni
z cyklu „Słońce i miłość”
*
* *
kapie kapie czas
jak wosk świecy
Twój czas i mój
wolno wolno się
wypala
spływa wosk jak ból
płomień większy
coraz większy
pnie się ciągle wzwyż
im gorętszy tym jaśniejszy
czas płonie
jak krzyż ...
z cyklu „Słońce i Ty”
MODLITWA O DESZCZ
Wznoszę ku Tobie dłonie
swe serce spieczone ciszą
deszczu ożywcze strugi daj
Panie mej ziemi
już pękającej od skwaru
nieba rozlej strugi
życia płaszczem ulżyj trawom
naszym oczom proszącym
o deszcz
z cyklu „Słońce w alei dębów”
NA MSZĘ ŚWIĘTĄ
przynoszę Ci
najlepsze chęci
i to co uznasz
za dobre
resztę spal
w ogniu swego
przebaczenia
z cyklu „Sny słońca”
*
* *
wiem że jesteś przy mnie
gdy szaleją strugi deszczu
po szybach dni
kiedy nocą otwierają się oczy
zbudzone bólem
wiem że jesteś przy mnie
kiedy płonie ściana ciszy
gdy z wyschniętej rzeki słów
nie ma już co pić
kiedy nogi plączą się wśród
kamieni krzywd
wiem że wtedy jesteś przy mnie ...
z cyklu „Tańczący pegaz”
UPOMNISZ SIĘ
upomnisz się o swoje
miny srebra
o procent w bankach
naszych serc
o każde słowo
każdą myśl
o światło stawiane
pod korcem
upomnisz się o kalek
tłum zgony niewinnych
krwawe rany o wyciśnięte
ludziom łzy ...
z cyklu „Tulipany w słońcu”
*
* *
nie pytaj co słychać
za oknami wiatr
chmury w niebo pędzi
właśnie deszcz już spadł
obmył drzew konary
napoił i znikł
nie pytaj co słychać
jest już noc jest cisza
i daleko świt ...
z cyklu „Uroda światła”
*
* *
cierpienie to powódź słów
pomylonych spotkań
gruz
rany od szkieł materialnych
bóstw
wyrzucone jak śmieci godziny
i dni
z cyklu „Uśmiechy dni”
*
* *
zaczniemy siebie szukać
gdy ciemność ulic przesłoni widzenie
gdy z terminarza spraw zardzewiałe
godziny jak koła wypadną z łoskotem
gdy nogi przykują na zawsze
ziemską pychę i zatrzymają zbytni pośpiech
ku sobie – od siebie
zaczniemy szukać wystraszonych dat
wypędzonych oczu i zranionych serc
z cyklu „W nurcie godzin”
*
* *
W obręczach Twojej łaski
ciągnę swój życia wóz
przede mną cienie i blaski
za mną czas jak gruz
idę znużony drogą
w ciszę w nieznany świat
ciągnę noga za nogą
mój wóz z kołami lat ...
z cyklu „Wodospady miłości”
*
* *
są słowa jak namioty
i są słowa jak pustynie
w Twoich rękach wiosna i zima
życie i śmierć
są słowa jak deszczu krople
i są słowa jak kamienie
w Twoich rękach dzień i noc
życie i śmierć ...
z cyklu „Wodospady pamięci”
*
* *
splątane są gałęzie naszej pamięci
na jej rozłożystych konarach
wiszą owoce uśmiechy i smutki
powroty i odejścia
splątane są pamięci naszej grona
jak włosy wierzb płaczących
a na niebie ostre szkła gwiazd
a na ziemi rozbite puchary rozczarowań
splątany jest czas życia
z czasem śmierci gdzie bezdomni
i głodni niosą trumny obojętności
a z oczu spływają im łzy ...
z cyklu „Wybrzeża ciszy”
ZOSTAŁEŚ NA ZAWSZE CZŁOWIEKIEM
Betlejemskie morze miłości
niewyczerpane Bóg
staje się także Człowiekiem
we wszystkim podobny do nas
oprócz zła gdy je czynimy
świadomie oddając cześć bożyszczom
pieniądza zmysłowego nadużycia
i diabelskiej pychy
Betlejem, 2002.01.23
ZIEMIA ŚWIĘTA
I
- nawet gdy tak nie myślisz
gdy życie płynie ci tylko
wokół stołu łóżka
i sklepu
II
ty też stań się
świętą ziemią Boga
duchową ziemią
na której On będzie obecny
w twojej codziennej miłości ...
Izrael, 2002.01.27
z cyklu „Z Tobą wśród fal”
*
* *
jeszcze jedno wołanie o szczęście
jeszcze jedno milczenie
i Twój Krzyż wciąż ten sam
ten sam
jeszcze jeden obrót wokół Słońca
jeszcze jedna ciemność
i Twój Krzyż jaśniejący w mroku
Twój Krzyż
jeszcze jedno spojrzenie przed siebie
jeszcze jedno bicie w piersi
przed Twym Krzyżem co leczy jak skalpel
mój ból
z cyklu „Z Tobą”
*
* *
potykamy się o własne słowa
zbyt szybkie
zbyt wolne
spóźnieni na pociągi szczęścia
dotykamy twarzą
zimnych szyn
zmęczeni przed nocą
posilamy się okruchami miłości
znalezionymi wśród dróg ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Wto 22:04, 30 Paź 2007 Temat postu: WIESłAW JANUSZ MIKULSKI (ur.1959) |
|
|
z cyklu "Czerwień ciszy"
*
* *
Żonie
przybywasz
wśród lawiny smutku
jak skrzydła błękitnego ptaka
nadciągasz
wśród pustyni snu
jak karawana z bukłakami wody
budzisz mnie
do życia
jak słońce pełne światła i ciepła ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Czw 22:56, 13 Gru 2007 Temat postu: WIESłAW JANUSZ MIKULSKI (ur.1959) |
|
|
* * *
znów minął dzień
wiem że jestem bliżej Ciebie
to tak jak wśród pustyni
nie widzieć końca drogi
iść za Twoją gwiazdą
i cieszyć się oazami
Twojej łaski
Twojego pokrzepienia - -
*
* *
idziesz ze mną
krok w krok
wśród słońca
w niepogodę
gdy kończy się
zaczyna rok
gdy ciepłem otula słońce
i kiedy wieje chłodem
idziesz ze mną
rok w rok
wśród słońca
i jesteś pośród nocy
trzymam się wiernie
Twoich rąk
i patrzę
w Twoje oczy ...
*
* *
drogą życia powoli dojdę
do Ciebie
jeśli mnie umocnisz
wskażesz jak mam iść
na półkach kalendarzy
ustawię Ci kosze
swego trudu
zerwane kwiaty wśród dróg
przyniosę
i dam Tobie ...
NIE PRZEMIJASZ
staniemy się ciszą
niewidzialni
staniemy się
miłością
wykutą w sercach ludzi
tak żywi
jak świeża zieleń
ożywczy strumień i wiatr - -
*
* *
niektóre dni to piękny papier
pełen obietnic
przemokły od łez ...
*
* *
w Dolinie Białej w Zakopanem
jedliśmy soczyste grona
powietrza - -
czas spłoszony armatnim
biciem zegarów
umykał umykał ...
nabrałaś jeszcze raz w ręce
górskiej wody i zrywałaś ze mną
z nieba soczyste grona ...
*
* *
w Krynickim wietrze
czuję zapach historii
Orkiestra Zdrojowa
zamienia deptak
w wiedeński walc
ziemia tańczy obok dzieci
z cukrową watą
obok hałaśliwych wycieczek
i zdrojowych palm ...
Krynica Zdrój, 1999.07.27
*
* *
gołębie krakowskiego Rynku
niosą pokój całemu światu
gołębie krakowskiego Rynku
niosą mądrość gorącą jak łzy
gołębie krakowskiego Rynku
niosą Europie światu
szlachetny rozmach nauki i sztuki ...
*
* *
czasem zbyt późno
dostrzegamy prawdę
o sobie
o innych
gdy dom się pali
czy płomieniem
ugasimy pożar ...
czasem zbyt długo
czekamy na siebie
na czyny
słowa
a czas pali się
jak wyschnięte łąki
a czas pali się
pod nogami ...
*
* *
tak cicho spada
KARTKA DNIA
tak cicho ...
tak cicho z oczu
PŁYNIE ŁZA
tak cicho ...
tak cicho słońce
w górze lśni
w błękicie
tak cicho płyną
WSZYSTKIE DNI
i życie ...
*
* *
powiesiłaś gałązkę jarzębiny
nad naszym kalendarzem
zeschłe grona ożyły
w wodach mojej pamięci
gdy przy jarzębinie
tuliłaś się do mych ust ...
*
* *
skrzydła modlitwy niosą mnie do Ciebie
wzbijam się ponad wiatr i deszcz
wynurzam się z mgieł czasu
co spowiły Ziemię
wzbijam się do Ciebie
*
* *
trwam w Tobie
jesteś powietrzem
którym oddycham
ożywczą wodą
którą łapczywie piję
Chlebem miłości
którym się posilam
jestem w Tobie
zrośnięty wiecznością
śladem Twoim
małym promieniem
Twojego szczęścia Boże
*
* *
puste słowa
są jak puste kłosy
PROŚBA III
zanim pozostawimy własne ciała
nie niszczmy siebie i świata
*
* *
czas jak młyn
ściera nas na proch ...
MYŚLI PONAD GROBAMI
NA OSTROŁĘCKIM CMENTARZU
oczy są kruche jak ziemia
dłoni obolałych pozostał szkielet
liście jesienią opadają
włosy są kruche jak ziemia
nóg obolałych pozostał szkielet
opadają jesienią liście
tylko miłość potężna jak Bóg
tylko krzyż co staje się bramą
pozostają na zawsze ...
*
* *
jedno serce jak chleb
podziel dla tysięcy
do których mnie ślesz
i objaśnij znaki na drodze
gdy Emaus widać już
wśród drzew
jedno serce podziel
dla tysięcy niech się karmią
dobrocią Twą
a mnie pozwól kłosów zrywać więcej
gdy Twe zboża owocem się gną ...
NA POŻEGNANIE
odchodzą sny jak mgły
kiedy czas – stróż gasi
latarnie życia
w karuzeli pór roku
obraca się pamięć
jak dziecko
oddajemy innym dar
własnych ust ciepło
rąk dobroć serca - - -
*
* *
czasu krople cichutko opadają
łez zatopionych w morzu pamięci
blask blask miłości
kołysze się wśród wód ...
odnajdujemy siebie gdy już prawie ciemność
życia podróże serpentyny marzeń labirynt
przy pełni życia nie można spać
sen skroplił się cichutko spłynął w noc
nadzy jesteśmy przed Tobą jeszcze bardziej
wśród grzechu gdy słowa Twego światło
skrywamy wśród ścian lęku niepojętego wstydu
i bezwstydu gdy na drodze depczemy ziarna Twego czasu ...
w Stajni Pegaza w Psarskim Siole,
2002.01.14, godz. 19:54
*
* *
trudne są dni
gdy w płomieniach własnej przeszłości
przechodzimy krokami chwil
gasi je Twoja dobroć
i kojący balsam Twoich słów
na drogach Twojej prawdy
nie ma skwaru
i wyschniętych rzek ludzkich słów - -
*
* *
kochamy wciąż za mało
choć widzimy lampiony
na cmentarnych płytach
choć daty tam się stroją
i nazwiska imiona i wiek życia ...
kochamy wciąż za mało
choć widzimy jak ziemski czas
worał się w nas bruzdami ciszy
i coraz trudniej chodzić
po tej ziemi
i coraz trudniej żyć ...
MOZART W OSTROŁĘCE
„Requiem” Mozarta
wciąż dudni po ulicach
miesza się z zapachem kurzu
i wyziewów fabryki papieru
„Requiem” Mozarta
wciąż płacze po ulicach
i ginie w obstrzale wulgarnych słów
i pragnień
„Requiem” Mozarta
jaśnieje na ulicach
i wznosi ponad życie
życie pełne śmierci ....
*
* *
Żonie
przybywasz
wśród lawiny smutku
jak skrzydła błękitnego ptaka
nadciągasz
wśród pustyni snu
jak karawana z bukłakami wody
budzisz mnie
do życia
jak słońce pełne światła i ciepła ...
*
* *
umarłym
niepotrzebne są już
ręce do miłości ...
*
* *
zgaś ognisko
smutku deszczem swoim
z nieba
gdy tak pomalutku
giną dni
giną dni
ochłódź snów
pożary ciszą swego
nieba
gdy tak człowiek
młody-stary łamie się
jak drzewa ...
*
* *
jesteś moim powietrzem
moim światłem
drogą
wytrwaniem i mocą
gdy nogi iść
nie mogą
jesteś uspokojeniem
w czas burzy
niepokoju
moją drogą Boże
mą szczęśliwą
drogą ...
*
* *
tłuczemy się jak szkło
lecz duch nasz nieśmiertelny
nikniemy w oparach godzin
bliżsi czy dalsi sobie ...
wtłoczeni w sprawy ciała
krzątamy się wokół ciała
gaśniemy z każdym dniem
bliżsi czy dalsi sobie ...
Ostrołęka, 12 lipca 2003 roku
*
* *
do duszy okaleczonej
b e z m i ł o ś c i ą
przychodzisz – Najmilszy Gość
i Szczęście moje
dni kruche zapałki
skruszone liście lat ...
a Ty niesiesz mnie
tam gdzie nie ma dat
i pogrzebów ... i łez ... - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*
* *
pogubiły nam się myśli
słowa
pomieszały prawdy z fikcją
marzeń balsamicznych splot
zmienił się w supły
bolesnych tęsknot
my ... czy już nie my
pośród handlowych witryn
na złomowiskach marzeń
my ... czy już nie my
na polach szklanych ekranów
w stygnącej lawie słów ...
31 października 2003 roku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Pią 22:49, 27 Cze 2008 Temat postu: WIESłAW JANUSZ MIKULSKI (ur.1959) |
|
|
z cyklu „Ikar”
*
* *
Jestem pełniejszy Tobą
jak wysuszona skwarem
rzeka
Jestem bogatszy Tobą
jak zasiana ziarnem
ziemia
Jestem jaśniejszy Tobą
jak oświetlony gwiazdami
mrok
*
* *
Żonie
Ten cichy jesienny liść
weź ode mnie i przytul
ja też tak spadnę jak liść
wichrem porwany błękitu
Ten cichy jesienny liść
który włożyłaś do Biblii
niech Ci jej miłość gra
i niech Cię w sen uskrzydli
A gdy go wyjmiesz z tych kart
nie dozwól by się skruszył
bo w nim me życie drga
- niebieski odlot duszy ...
*
* *
Tą moją mizerną miłością
modlę się Panie co dzień
pomiędzy snem a szarością
syn Twój i ziemi przechodzień
Ta moją mizerną miłością
chęciami górnymi jak niebo
modlę się Panie do Ciebie
skrzydłami mojego śpiewu
z cyklu "Ikar"
*
* *
W Twojej łasce
Jest moja siła
Jak drzewa w słońcu
I w ziemi
Wrosłem w glebę
Twoim rozkazem
i żyję dotąd
jak inni
Czekam na Ciebie
na deszcz Twój z nieba
na wiatr co me serce
rozgrzeszy
na ptaki z nieba
by z nimi śpiewać
liśćmi co chcą
się cieszyć ...
*
* *
Zrosiłeś mnie swoją rosą
w upalne lata dni
i dałeś dech mym kłosom
i dałeś blask mym kłosom
piękniejszy niźli łzy
Skropiłeś mnie swoją łaską
gdy piekł potworny żar
nabrałem Twego blasku
i lśniłem Twoim blaskiem
w upalny lata skwar ...
z cyklu "Ikar"
*
* *
Twoje słońce ogrzało mą duszę
Twoje słowa zmieniły mą drogę
Tyś mnie krzepił w czas deszczów i w susze
Dzięki Tobie oddychać dziś mogę
Tyś prowadził mój umysł od dziecka
Tyś mnie uczył przez ludzi świat kochać
Tobie tylko zawdzięczam dni szczęścia
Tobie mówię dziś także: mnie prowadź
Tyś mi barwy tej ziemi odsłonił
Kwiaty ludzi i gwiazdy na niebie
Twoje wszystko co dzisiaj mam w dłoni
TWOJE WSZYSTKO I WSZYSTKO OD CIEBIE
*
* *
Ty swą miłością wszystkim nam
odsłaniasz barwy całej ziemi
we wszystkim swą dobrocią trwasz
Ty jedną miłość która śle
jak słońce milion swych promieni
rozdałeś wszystkim także mnie
*
* *
Twój Krzyż
to mój drogowskaz
który na drodze stoi
i ściąga burz
pioruny
i deszcz do oczu moich
Twoje Pismo
na drodze mojej
świeci
jak słońce
co oświeca ogrzewa
i piecze ...
z cyklu „Ikar”
*
* *
Ty mgły życia rozwiewasz swym blaskiem
czas napełniasz radością o zmroku
tak jak siewca rozrzucasz swa łaskę
dzięki Tobie to wszystko jest wokół
Twoje dłonie niosą światu rosę
Twoja miłość rozlewa się wszędzie
Ty przez ludzi przemawiasz swym głosem
gdy chcą służyć Tobie jak narzędzie
Tobie hołd i cześć i miłość świata
Tobie życie nasze i śmierć i tęsknota
gdy się plączą wśród dróg nogi nasze
gdy się serce w grze świata wciąż miota
z cyklu „Kielich jesieni”
*
* *
jak Ci dziękować
za sen i nadzieję
za wiary kiście
którymi się żywię
za słowa Twego spadające
krople gdy upał życia
doskwiera na drogach
jak Ci dziękować
kiedy wszystko Twoje
i wszystko w Tobie
rodzi się i ginie
i darem Twoim
są owoce moje
i moje serce
co dla Ciebie bije ...
* z cyklu „Kielich jesieni”
* *
rozmieniam czas
na drobne pieniądze
dni skarbona jak konary
drzew pochyla się
ku ziemi obiecanej
spieszą się sekundy
nieczułe na krzyk powrotu
pospiesznie pospiesznie
na tarczy wschodów
i zachodów suną naprzód
pełne drżenia do Ciebie
który nie znasz czasu - -
z cyklu „Krzyk wiatru”
*
* *
Ty sny me osłoń
które drżą
jak płatki kwiatów
gdy wieje wiatr
Ty sny me otul
dłonią swą
gdy na nie spada
ciszy grad
Ty sny mi ukaż
w nocy mgle
kiedy nie widać srebra gwiazd
gdy się zagubił świtu brzeg ...
*
* *
idziesz jerozolimską drogą
wśród gapiów i zdrajców
wśród tych których miłość
wypaliła się papierowym wierszem
którą wystraszyły zbroje rzymskich żołnierzy
idziesz Panie w jerozolimskim krzyku
bardziej bolesnym od obojętności
z krwawymi pręgami na plecach
z pokrwawioną od cierni głową
wśród gapiów na miejsce straceń
umęczony już w Sercu Panie
*
* * z cyklu "Krzyk wiatru"
Panie oto stągwie
które napełniłem tęsknotą
pełno wokół chorych
trędowatych sparaliżowanych ślepych
przyjdź i dotknij
uzdrów
umarłych przywróć życiu
oczyma wypełnionymi po brzegi
miłością przywróć spokój
naszym duszom
gdy stopy Twoje rosimy łzami
gdy wchodzimy na drzewa
naszych osamotnień
wypatrując Ciebie
z cyklu „Drżenie słońca”
PROŚBA
jestem małym dzieckiem
na bezdrożach świata
weź mnie za swą rękę
poprowadź poprowadź
płyną nebem chmury
jak szalone lata
weź mnie za swą rękę
i prowadź i prowadź ...
z cyklu „Bzy w słońcu”
*
* *
jedno serce jak chleb
podziel dla tysięcy
do których mnie ślesz
i objaśnij znaki na drodze
gdy Emaus widać już
wśród drzew
jedno serce podziel
dla tysięcy niech się karmią
dobrocią Twą
a mnie pozwól kłosów zrywać więcej
gdy Twe zboża owocem się gną ...
z cyklu „Kielich światła”
*
* *
budujemy niebo
z cegiełek dni
czerwonych jak miłość
gdy słowa zachodzą
jak słońce
w ciemność nocy
budujemy życie
gdy czas ucieka
w cienie cmentarzy ...
z cyklu „Kołysanie morza”
*
* *
lato
plaża
i morze
słońce
i niebo
przypieka
chodzę brzegiem
wśród fal
szumu
szukam czasu
miłości
człowieka ...
z cyklu „Ku słońcu”
*
* *
Panie stoję obok Ciebie
a Ty patrzysz na mnie
umęczony za miłość
umęczony za prawdę
Panie Twoja miłość
leczy mnie i dźwiga
zmęczonego w drodze
mocą Twego krzyża
*
* *
ptaki nad ziemią fruną
nisko
ptaki tak nisko
gdy pełno chmur
idziemy w kłębach
jesiennych liści
idziemy w rosie
i chłodzie chmur
ściemnia się
wiatr w koło pędzi
wiatr pędzi w koło
i drzewa gnie
idziemy w strugach
ziemskiego deszczu
na drugą stronę
na drugi brzeg ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Sob 20:50, 24 Sty 2009 Temat postu: WIESłAW JANUSZ MIKULSKI (ur.1959) |
|
|
z cyklu „Marzenie słońca”
*
* *
kiedy wznoszę do Ciebie serce
niebo rośnie we mnie
gwiezdną falą
kołysze się kołysze się
noc
kiedy wznoszę do Ciebie serce
cisza wzbiera się
w morze tęsknoty
morzem tęsknoty
faluje noc ...
z cyklu „Milczenie światła”
*
* *
dotykam Cię jak ognia
którym się nie parzę
dotykam Cię jak światła
które nie oślepia
i płonie moje serce
jak świeca na ołtarzu
dotykam Cię jak głębi
i kroczę po jej falach
dotykam Cię jak burzy
która nie zabija
dotykam Twego ognia
który mnie rozpala
kiedy czas wije na mej twarzy
śmierci pajęczynę
z cyklu "Milczenie światła"
*
* *
oplotłeś mnie pajęczyną bólu
bo Twoje wyroki jak nici pajęcze
powracają co dzień
bo czas Twój napełniony
jerozolimskim krzykiem
odnawia się jak rana
już nie jestem przymuszonym Szymonem
ale Twoim echem które wzburza me żyły
i wciąż czuję Twój Krzyż ...
*
* *
czekam
w płomieniach nadziei niebo otwarte
na Ciebie czekam Panie
Ty bielą drogi ścielisz
puchową kołdrą ciszy otulasz
ślady stóp
czekam gdy przypływ nocy
chłodną falą uderza w mą twarz
Panie na Ciebie czekam
z cyklu „Muzyka słońca”
*
* *
Twoja miłość jak słoneczne morze
na nim fale jak otwarte dłonie
na Twej tafli złocą się promienie
słońce wchłania ciemności i cienie
na Twej tafli słońce gra radośnie
promieniami co złocą się stale
plusk muzyki jak sen się unosi
skrzydełkami swymi grają fale
Twoja miłość usłonecznia świty
kiedy wschodzi jak słońce nad wodą
błękitnieją schmurzone błękity
w jego blasku niebiańską urodą ...
z cyklu „Ostrołęcka Starówka”
*
* *
na drogach mego życia
ustawiłem zapory Twoich prawd
kolumny swoich nadziei
rozciągnąłem baldachim Twojej łaski
nad moją ziemią – pocałunki słońca
rodzą owoc
ale Ty dajesz wzrost
kwiaty moje wyciągają swe ręce
do Ciebie
konary pełne owoców
padają na twarz przed Tobą ...
z cyklu „Płomień ciszy”
MODLITWA
nie dozwól mi
pogubić się wśród witryn
i neonów
w jazgocie aut
w oparach spalin
w tłumie nieznanych
twarzy w prawdach
przeczących jedne drugim
na pustkowiu chłodnej
nocy na bezdrożach snu
rozbudzonego bólem ...
*
* *
nim dobiegnę do Ciebie
zdyszany
z bijącym sercem
muszę przydźwigać
na plecach
swój własny krzyż
nim dobiegnę do Ciebie
muszę przydźwigać
pomnożone talenty
z cyklu „Pocałunek słońca”
*
* *
zamieniłem swój czas
w Twój ogród
zasiałeś i posadziłeś w nim
co chciałeś
mnie powierzyłeś troskę
o drzewa i kwiaty
i owoce
znoszę Ci każdego roku
kosze swego trudu
znoszę pod Twój Krzyż
z cyklu „Przypływ światła”
*
* *
pomóż mi przetłumaczyć miłość
na język prostych
szarych godzin
gdy na żarówkach zbiera się
wciąż kurz
gdy zegarki krzyczą: idź
gdy schodząc z trzeciego pietra
mijam oplutą klatkę
zapałki i pety
gdy z jazgotem rusza
koło mnie samochód
i w deszczu tnąc kałuże
zbryzguje mnie błotem
gdy dzieci rodzą dzieci
a ojcowie krzycząc
wydają rozkazy
gdy z prawie pustym portfelem
mijam setki luksusowych aut
gdy na ziemi wśród błota
leży pijany bliźni ...
gdy ... gdy ...
z cyklu „Puchar ciszy”
*
* *
słońce wszystkim daje światło
słońce wszystkim
dla narodów jedno Światło
słońce wszystkich
słońce wznosi rzeźby kwiatów
drzew ogrodów
dla narodów jedno Światło
słońca wschody
słońce słońce daje siły
blask urodę
jednym Światłem świeci ludziom
jednym wschodem ...
z cyklu "Puchar ciszy"
*
* *
zanim przyjdzie sen
trzeba jeszcze zamknąć
namiot dnia
myśli rozpędzone stado
zatrzymać
uciszyć
zanim przyjdzie sen
trzeba jeszcze okryć się
płaszczem Twojej miłości
myśli rozpędzone stado
zatrzymać
uspokoić w Tobie ...
*
* *
ocieram Twoją twarz
z kurzu i łez
wśród pustej drogi
przyciskam Krzyż Twój
tulę pierś
mój Boże drogi
gonię swym sercem
ślad Twoich stóp
na pustej drodze
nie widzę Ciebie
a jesteś tu
na mojej drodze ...
w Lourdes, 1995 r.
z cyklu „Pustynia słońca”
*
* *
pędzę do Ciebie jak ptak
ponad domami się wzbijam
wysokie drzewa omijam
tam gdzie prowadzi Twój ślad
pędzę do Ciebie co sił
wysoko w górę się wznoszę
o nic drzewa nie proszę
z chmur tylko rosę bym pił ...
z cyklu „Pustynia światła”
*
* *
w Twojej łasce
jak w słońcu
dojrzewam
niby owoc
który strąci
wiatr
w Twoim słońcu
rumienię się
czekam
bym dla Ciebie
już dojrzały
spadł ...
*
* *
życiu na drogę
Twoja łaska
i pełne słońca
błogosławieństwo
życiu na drogę
Twoja prawda
jak jego sztandar
i zwycięstwo
życiu na drogę
krzyż codzienny
który powala
i podnosi
i Twego słowa
płomień święty
który rozpala świat
i wznosi ...
z cyklu „Radość słońca”
*
* *
gdy szliśmy przez cmentarz
grobowy mrok rozświetliły
tysiące płonących zniczy
w kształcie krzyży i serc
po mieście umarłych chodziło
tysiące żywych wśród których
rozpoznawaliśmy znane nam twarze
groby bieliły się i czerwieniły
niemą mową kwiatów
przy alejkach siedzieli
wtopieni w groby ludzie
zamyśleni cisi
w płomieniach grobowego światła
*
* *
W srebrze światła
księżyca w pełni
jak w świetle reflektora
pokazałaś mi pędzące ptaki
gdzieś w ciemność
cmentarz powiewał małymi
płomykami pamięci
ludzie nosili na rękach kwiaty
w sercach tęsknotę
przy pełni księżyca
gdy nadszedł zmierzch
*
* *
coraz bardziej pogrążam się w śnie
czasu rzeką płynę pod Twe niebo
coraz bardziej skraca się mój dzień
coraz szybciej kres nocy dobiega
coraz silniej słońce w górze lśni
coraz większą zatacza tęsknotę
więc przyspieszam a wraz ze mną dni
słońcem płoną i całe są złote
coraz głębiej dojrzewam w Twym śnie
co mnie niesie falami tęsknoty
coraz bardziej skraca się mój dzień
niby liść ognisty i złoty ...
z cyklu „Rozmyślania na piasku”
*
* *
Póki mam siły Panie
Tobie hołd niosę
kosze mej pamięci
pełne wdzięczności
dźwigam
Póki sił moich Panie
Tobie hołd śpiewam
niech wola Twa się
święci
w moich nocach
i dniach ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Wto 13:53, 22 Mar 2011 Temat postu: WIESŁAW JANUSZ MIKULSKI (ur.1959) - Wiersze |
|
|
z cyklu „Tańczący pegaz”
*
* *
odszukajmy swoje dawne
słowa dawne myśli
odszukajmy swoje własne
twarze ...
odszukajmy swoje własne
oczy zza pajęczyn bólu
odszukajmy swoje własne
własne twarze ...
UPOMNISZ SIĘ
upomnisz się o swoje
miny srebra
o procent w bankach
naszych serc
o każde słowo
każdą myśl
o światło stawiane
pod korcem
upomnisz się o kalek
tłum zgony niewinnych
krwawe rany o wyciśnięte
ludziom łzy ...
*
* *
naucz mnie liczyć czas
w banku Twojej łaski
wyłuskiwać z kłosów dni
ziarna Twego chleba
naucz mnie przepływać
cieśniny ciszy do następnego
świtu gdy niebo zamulone mgłą
nie skrzy się gwiazdami
naucz mnie wzbijać się
jak Ikar w niebo
i nigdy nie opaść
nie opaść na ziemię ...
z cyklu "Tańczący pegaz"
*
* *
kojąco szemrze woda
wiatr woda las
ciszy zielonej ochłoda
w upalny życia czas
ciszy zielonej dłonie
jak balsam na moją twarz
wiatru strumieniem się koję
cisza oplata mą twarz ...
*
* *
daj by pąki mojej nadziei
pragnień nie zmarzły
w lodowatych szponach
niewierności -
by każdy dzień zakwitał
w słońcu Twojej łaski
miłością pokojem
dobrem
daj bym banknoty Twoich dni
czasu rozdanego hojnie
nie zakopywał w ziemi śmierci
lenistwa obojętności
lecz bym przynaglany Twoją miłością
rozdawał rozsiewał ją jak Ty
*
* *
jesteś we mnie
płomieniem
i wodą
w upadku
oczyszczeniem
jesteś we mnie
skwarem
i ochłodą -
krzyżem
i zbawieniem ...
* z cyklu „Tańczący pegaz”
* *
odnajdujemy siebie
gdy nogi nie bardzo
chcą służyć
gdy usta przymknięte cierpieniem
odzwyczaiły się od młodzieńczych
uniesień
gdy noc zamiast gwiazd
iskrzy się łzami w oczach
gdy bezsenność miłości zamienia się
w bezsenność cierpienia ...
*
* *
czas jak węgiel spalam
w piecu serca
gdy sen zamyka piec
chłodem napływa noc
chmury pędzą pędzi życie
wśród mgieł ...
*
* *
spłukujemy się z siebie
chcąc zbyt natarczywie
szukać siebie
spłukujemy się z miłości
chcąc ją zakuć
w niewolnicze pęta
spłukujemy się z prawdy
jeśli niosąc ją przed sobą
szukamy tylko własnych korzyści ...
z cyklu „Tęsknota słońca”
*
* *
obmyj mi nogi Panie
i ręce moje
i moją twarz
i myśli w strugach
Twojego deszczu
niech miłość moja
w nim lśni i drga
wykąp mnie w morzu
łaski swej
co nie zna nocy ani dnia
obmyj mnie Panie
w strugach Twych
niech się oczyszczę
z brudu lat ...
*
* *
idziemy niosąc czasu kosze
krętymi ulicami dni
wyboistymi grzbietami godzin
idziemy Panie za Tobą
Ty sycisz zielone drzewa
rozjaśnione źrenice naszych oczu
i twarz nasza podobna Twojej
zastyga w zwycięskiej śmierci
*
* *
łaski mi łaski więcej
udziel
gdy wiatr czasu kolebie moim sercem
jak flagą
wzmocnij mnie
w trudzie biegu dni
niczym uskrzydlonych koni
w gonitwie czasu
gdzie dzień miesza się
z nocą
Panie swojej łaski
mi udziel
wspomóż swoją mocą ...
z cyklu "Tęsknota słońca"
*
* *
miłością rozpędzony
mój pegaz mknie
ponad czasu ciszę
kiedy Słońce biegiem Ziemi
się gnie zastyga rozpalone
w nurtach nocnej mgły
miłością rozpędzony biegnie tam
gdzie Ty ...
*
* *
podnoszę ku Tobie oczy
gdy budzi mnie dzwon światła
dziękuję Ci za łaskę snu
odpoczynek serca krzepkość nóg
napełnij mnie swym Duchem
bym dziś czynił co Ty chcesz
na drogach wzmocnij moje nogi
uczyń odporną moją twarz
na bicz kamyczków którymi miota
zła wiatr
*
* *
przepływamy czasu wartki nurt
wśród zachodów wschodów
dni co giną
bije zegar niczym serce
czas spada w ziemię
minutą godziną
w ogniu słońca płoniemy i my
zapatrzeni w nieuchwytne niebo
przepływamy tęsknotą nurty dni
ciągle siebie pytając: dlaczego ...
z cyklu „Tulipany w słońcu”
*
* *
powiedziały mi o Tobie
kwitnące bzy
spokój polnych traw
owianych słońcem
konary drzew
wśród skwaru
uśmiechnięte oczy dziecka
podane dłonie
powiedziało mi o Tobie
radosne merdanie psa
koncert ptasi wśród drzew
balsam wody
kojącej skronie
upojenie niebem
pełnym gwiazd ...
*
* *
nie pytaj co słychać
za oknami wiatr
chmury w niebo pędzi
właśnie deszcz już spadł
obmył drzew konary
napoił i znikł
nie pytaj co słychać
jest już noc jest cisza
i daleko świt ...
*
* *
bohaterom wojen
i powstań polskich
w głębi ciebie tkwią
odłamki czasu
ślady gruzu na stopach
zapach spalonych ulic
którymi kiedyś spacerowałeś
wśród kwitnących drzew
teraz rozgrzane słońcem
kamienne tablice
płoną w ciszy znicze
i pamięć tamtych lat ...
z cyklu „Tulipany w słońcu”
*
* *
Pamięci Mamy Żanety
noc rozorana jest bólem
w jej grudy wpadają
krople Twoich łez
światło szpitalnej ciszy
miesza się ze srebrem gwiazd
za oknami
pamięć obraca się jak karuzela
serce Twoje coraz bardziej zmęczone
usypia wieczność
*
* *
drzewo trzyma się ziemi
z jej piersi pije
jak dziecko
ona go trzyma oburącz
gdy wiatry przeginają pień
drzewo trzyma się ziemi
skulone listkami płacze
jak dziecko ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Pią 19:20, 16 Gru 2011 Temat postu: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one: |
|
|
z cyklu „Tulipany w słońcu”
*
* *
w miłości falach obmyję się
zanurzę gdy piecze światło
na drodze mych dni
jej wodami skronie swe
ostudzę w miłości falach
utopię zmęczenie
w miłości falach dopłynę
do Ciebie wśród nocy
która patrzy gwiazdami na świat ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
za złotem za złotem
gonimy ...
co potem
marzeń okrągłe
pieniądze
i żądze ...
a gdy czar ziemi
znika
w piersiach zatyka ...
*
* *
zroszony Panie Twą łaską
jak kwiat omdlały znów rosnę
na mych liściach pełno Twego blasku
zbudzony świetlistym dźwiękiem
jak dzwonem w kościele świata
kwitnę Panie dla Ciebie
moje korzenie są w Tobie
z Twej ziemi czerpię swe soki
ożywiasz me liście i płatki ...
*
* *
na targowisku miłości
kupisz pachnące słowa
woń tęsknoty
jak olejek nardu
na targowisku prawdy
kupisz dopasowane litery
ułożone mozaiki interesów
bukiety więdnących słów
na targowisku stanowisk
kupisz kosze nadgniłych obietnic
tuzin uśmiechów
słowa bez dźwięku
prawdy bez treści
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
kochasz mnie wypuszczam
coraz nowe liście nadziei
może rozkwitnę
w Twoim słońcu
kochasz mnie tracę soki
gdy korzenie wyrwę
z Twej ziemi
i oddam nocy
*
* *
pukam do Ciebie
w milczenia czas
i serce Ciebie woła
wśród ulic myśli
skrzyżowanych Tobą
w chłodnych murach kościoła
pukam do Ciebie
gdy w ciszy ból
przenika mnie
z Twego Krzyża
do Ciebie pukam
proch i syn Twój
głowę pochylam zniżam ...
*
* *
wrastam w przyszłość
korzeniami przeszłości
doświadczeniem buduję
jutra most
wrastam w Ciebie
w glebę mej miłości
z Ciebie życie kształtuję
i los
jutro znowu
w Twym słońcu się zbudzę
dzwonem światła
ciepłem Twoich łask
dziś już stulam
swe listki nie marudzę
w mroku nocy
chłodem wieje świat ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
1
biegnę do Ciebie jak ślepiec
mam w oczach noc
moje wołanie jest nieme
i moje dłonie żebracze
z duszy wyrywam krzyk
biegnę do Ciebie
i płaczę
2
Ty mnie przenikasz
swym światłem
miłości dotknieniem zdrowieję
wraca mój wzrok
i siły i barwy i kształt
i nadzieje ...
*
* *
powiedz mi na której łodzi
zmęczony śpisz
że nawet burza
Ciebie nie budzi
chcę się przytulić
do Twoich rąk niech mnie prowadzą
przez fale wzburzone
w niebo
powiedz mi na której łodzi
oparłeś swoją zmęczoną skroń
że nawet burza
nie budzi Ciebie ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
drżę jak mała gałązka
gdy wiatr nią potrząśnie
z nagła
drżę gdy mnie przenikną
Twe płomienie
z nieba
i otwieram kielich swego serca
by w nie kropla Twojej łaski
wpadła ...
z cyklu „Twarze miłości”
*
* *
czas jest jak skrzynia
co do niej włożysz
tym żyć będziesz - -
CHOINKA BOŻONARODZENIOWA
Ostrołęka, 2000 r.
igły wystrojonej sztucznej
choinki nie mogą kaleczyć
przecież mieni się ona piękną
baśnią dzieciństwa
ma oczy gwiazd których
zaklęte marzenia niosą ciszę
wśród baśniowych bombek
łańcuszków i zmierzchu ...
NA CMENTARZU
tu są wasze choroby
zmartwienia i lęki
troski o pieniądze
pierwsze i ostatnie miłości
odeszły stąd w zaświaty
nieustanne boje o prawdę
pozostały tu pobojowiska
zwycięzców i zwyciężonych ...
z cyklu „Uroda światła”
*
* *
cierpienie to powódź słów
pomylonych spotkań
gruz
rany od szkieł materialnych
bóstw
wyrzucone jak śmieci godziny
i dni
z cyklu „Usypianie ciszy”
JESTEŚ CORAZ BLIŻEJ
myśli moje wspinają się
po oblodzonych ścianach ciszy
wśród nich delikatne pajęczyny pamięci
stoję na szczycie rumowiska dni
w bryły lodu wbijam haki Twojej łaski
ponad ciszą nie ma śmierci jest miłość i Ty ...
z cyklu „Uśmiechy dni”
*
* *
zaczniemy siebie szukać
gdy ciemność ulic przesłoni widzenie
gdy z terminarza spraw zardzewiałe
godziny jak koła wypadną z łoskotem
gdy nogi przykują na zawsze
ziemską pychę i zatrzymają zbytni pośpiech
ku sobie – od siebie
zaczniemy szukać wystraszonych dat
wypędzonych oczu i zranionych serc
z cyklu "Uśmiechy dni"
MODLITWA PIELGRZYMA
Boże Ojcze
zaprowadź mnie do domu
Synu Boży
naucz mnie kochać na Twoje podobieństwo
Boże Duchu Święty
naucz mnie żyć prawdą i prawdziwą miłością
*
* *
Świat ubolewa że spadają akcje
nie ubolewa że coraz mniej kocha ...
*
* *
poszukujemy siebie
dotykając zimnych szyb ciszy
mówiąc głośno do grobowych marmurów
poszukujemy siebie dopiero nocą
gdy dzień umknął i światło
poszukujemy siebie w labiryntach
lęków i obaw czytając zawieszone
na imionach i nazwiskach etykietki
zbyt szybko zbyt szybko napisane
wśród słów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiesław Janusz Mikulski
Pierwotek
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrołęka
|
Wysłany: Nie 12:40, 15 Lip 2012 Temat postu: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one: |
|
|
z cyklu „Uśmiechy gwiazd”
*
* *
ziemie szczęścia jałowieją
gdy ręce zamiast pracy
szukają taniego zbytku
gdy ciało okolone
aureolą zmysłowości
swoją świątynię zamienia
na bank
ziemie szczęścia jałowieją
nie uprawiane od lat
z cyklu „W nurcie godzin”
*
* *
grzech jest jak zielsko
na polu
w ogrodzie
na działce
i jemu sprzyja
słońce
deszcz z nieba
nie wyrywany
niszczy owoce
plony dni
*
* *
po drodze
wypatruję Ciebie
gdy za szybami deszcz
i gdy drży mi serce
jak wskazówka zegarka
po drodze
wypatruję Ciebie
po ramionach krzyża
wielkiego jak czas
dojdę do Ciebie ...
*
* *
W obręczach Twojej łaski
ciągnę swój życia wóz
przede mną cienie i blaski
za mną czas jak gruz
idę znużony drogą
w ciszę w nieznany świat
ciągnę noga za nogą
mój wóz z kołami lat ...
* z cyklu „W nurcie godzin”
* *
pod Twój Krzyż znoszę
z ulic miasta pozbierane
rany z ulic świata ból
i udrękę
pod Twój Krzyż przynoszę
krzyk niemy
nie narodzonych
pod Twój Krzyż znoszę
serce obolałych pamięć
i nadzieję mych dni ...
*
* *
Kim naprawdę jesteśmy
w lustrze ciszy
gorącej jak miłość
gdzie zagubiła się
twarz na targowisku
słów
i którą bramą trzeba
wyjść by powrócić
do siebie ...
*
* *
Żonie
wieczorną godziną
siedzisz przy mnie
miła
gdy gwiazdy
w wydmach chmur
zasypane są wszędzie
wieczorną godziną
mówisz do mnie
miła
że pogoda
znów wróci
i że jakoś będzie ...
z cyklu „W Psarskim Siole”
*
* *
nie pukaj gdy zamknięte
drzwi przed światłem
przed miłością
niech się sypią gwiezdne
skry niech płomień nocy
nie pozwoli spać tym
co kokardy patetycznych słów
uwiesili na klamkach
swych domów ...
*
* *
zbyt daleko do siebie
gdy odmierzamy centymetrem
wagą wizyty telefony
gdy milczenie nie jest barwą miłości
gdy słowa jak kamienie
zawinięte w białe płótna form
zadają ból
za daleko do siebie
gdy w ciemnych okularach
obłudy nie patrzymy
sobie w oczy ...
MEDYTACJA II
naucz nas liczyć
nasze grzechy
jak liczymy pieniądze
procenty w banku
naucz nas liczyć
nasze winy
jak liczymy upadki tych
co bardziej kochają niż my ...
z cyklu "W Psarskim Siole"
*
* *
chciałbym przebrnąć
przez wszystkie mury
by dojść do Ciebie
chciałbym dotknąć
skrawka Twoich szat
kiedy przechodzisz w tłumie
chciałbym żebyś mnie zawołał
kiedy siedzę skruszony
na drzewie marzeń ...
*
* *
świat się stał wielkim szpitalem
pełnym ran
dzielnicą kalek
bez serca
i wielkim Kościołem
Twojej miłości ...
*
* *
na dnie kieliszków
trzepiemy jak ptaki
zbyt mokre są skrzydła
by unieść się w niebo ...
z cyklu „W ramionach serca”
*
* *
dla Ciebie otwieram
codziennie oczy
pełne Twojego słońca
cieszą się wdzięczne
dla Ciebie otwieram
drzwi każdego dnia
abyś był w nim
zawsze i wszędzie
dla Ciebie zamykam
codziennie oczy
przed snem głębokim
jak miłość ...
z cyklu „We dwoje”
*
* *
dobrnęliśmy ilością lat
według dat urodzeń
dobrnęliśmy jakimś świadectwem
dyplomem
samochodem kupionym
własnymi dziećmi
czy jest w nas pełniejszy
płomień Chrystusowego bólu
gorętsza miłość ku ludziom
mądrość która jak gejzery
tryska z Ewangelii
i rozpala skroń ...
*
* *
otwieram się
spękana ziemia
otwieram się
ziemia sucha
na Ciebie
kiedy przychodzisz
odżywam
nabieram sił
żyję żyję
z cyklu „We dwoje”
*
* *
nie chcę by czas
uciekał mi między palcami
bezowocnie
ale bym w dłonie
nabrał życia
w siebie – powietrza miłości
ta nie ginie
gdy ginie ciało
ta w zapisanych księgach
przepływa korytami mądrości
wciąż pojąc łaknących
u brzegów
nie chcę bym swój czas
bezmyślnie stracił
jak owoce na drzewach
mojego sadu
które mogą przepaść
w mrozie obojętności
w śniegu trefnych wyborów
*
* *
szczęście nigdy nie jest samo
dla siebie
jest jak rzeka pełna kropel
pełna deszczu
daje życie nowym kwiatom
nowym drzewom
szczęście nie jest nigdy samo
nigdy samo ...
z cyklu „Wiry ciszy”
*
* *
Słońce niesie dzwon
słońce woła
nas ze wszystkich stron
do miłości kościoła
kiedy rosa drży
na stulonych kwiatach
ręce wznosi światła
woła siostrę brata
wznosi się na niebie
pędzi coraz dalej
wołać wszystkich ludzi
aby już nie spali ...
*
* *
I
w słomianej pogoni
za szczęściem bez fundamentów
uderzeni piorunem czasu
palimy się
zbyt szybko
II
tylko Miłość wyzwoli nas
z pustych uniesień
gdy życie pełne trudu
przebrniemy z Chrystusem
z cyklu „Wiry słońca”
DZISIAJ RANO
obudziłeś mnie nastawionym
budzikiem kwarcowym
jeszcze słońca było mało
na niebie
jeszcze chmury wałkoniły się
z wiatrem
niosąc deszcz
gdy przetarłem oczy
stanąłem pod Twym Krzyżem
i patrzyłem na Wizerunek Matki
odlanej z gipsu
i modliłem się wśród chmur
w kąciku ciemnego pokoju ...
*
* *
obojętność w miłości
to wybór nocy
gdy świta dzień ...
POZORNE
niektórym rośnie szczęście
wysokością stanowisk i dochodów ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|